Omacnica prosowianka – dlaczego i jak ją niszczyć przed zimą?
Zimowanie gąsienic omacnicy prosowianki w resztkach pożniwnych jest bez wątpienia słabą stroną owada, którą powinniśmy wykorzystać w walce z tym szkodnikiem. Nadzieja, że gąsienice nie przeżyją mroźnej zimy, jest płonna, ponieważ jako gatunek euroazjatycki doskonale znosi mrozy nawet do -30°C.
Omacnica prosowianka to najgroźniejszy szkodnik kukurydzy w Polsce i zasiedla już cały kraj. Potrafi wykorzystać to, że wysoka kukurydza stanowi pewną barierę w jej zwalczaniu dla wielu gospodarstw. Poza tym to jest jedyny szkodnik tej rośliny, który w stadium larwalnym ponad 90 proc. swojego życia spędza w ukryciu, wewnątrz roślin, będąc tym samym odizolowanym od środowiska zewnętrznego. Ukryty tryb życia w pełni okresu wegetacji kukurydzy bardzo sprzyja jej przeżywalności, ale za to zimowanie gąsienic w resztkach pożniwnych jest bez wątpienia słabą stroną szkodnika. Już jej nie chronią wtedy gabaryty kukurydzy, stąd warto to wykorzystać praktycznie. Liczenie, że szkodnik nie przeżyje mroźnej zimy, nic nie daje, bo omacnica jako gatunek euroazjatycki doskonale znosi mrozy nawet do -30°C.
Niszczenie szkodnika podczas zbioru
Rosnący problem omacnicy sprawia, że coraz większą uwagę zaczyna się kłaść na jej mechaniczne zwalczanie na etapie zbioru plonu kukurydzy. Jak wiadomo omacnica zimuje głównie w resztkach łodyg kukurydzy, rzadziej w rdzeniach kolb. Wiemy z badań, że największa liczba gąsienic tworzy kolebki zimowe w pierwszym międzywęźlu. Są i takie, które zimują powyżej pierwszego węzła bądź schodzą do podziemnej części łodygi. Są i takie sytuacje, że gąsienica zbudowała sobie komorę zimową w wyższych częściach słomy kukurydzianej, ale z jakichś powodów „zmienia zdanie” i opuszcza ją, wgryzając się w niższe lub podziemne części łodygi. Zanim przyjdą przymrozki, zanim gąsienica wejdzie w stadium zimowej hibernacji, może jeszcze się przemieszczać w słomie kukurydzianej. Człowiek tego z zewnątrz nie widzi, bo uwidacznia się to dopiero po rozcięciu łodygi. Czasami na przekroju widać 2-3 kolebki zimowe połączone jednym kanałem bez wyjścia na zewnątrz, co pokazuje, że owad „zmieniał zdanie” co do miejsca spoczynku. Są i takie łodygi, które posiadają kilka komór zimowych stworzonych przez kilka gąsienic, które wybrały tę samą łodygę do zimowania. Zwykle spotyka się 1-2 gąsienice w jednej łodydze, ale czasami po przekrojeniu pędu znajdujemy nawet 5-7 sztuk. Takie nagromadzenia szkodnika są rzadkie, ale się zdarzają.
Niskie koszenie
Jak najniższe koszenie słomy i jej rozdrabnianie ma zatem kluczowe znaczenie przy zwalczaniu gąsienic usytuowanych w miejscach pracy elementów tnących maszyn. Te, które znajdują się w kolebkach tuż nad glebą lub w podziemnej części łodygi, przeżyją zabiegi rozdrabniania, ale tym nie ma się co martwić, bo większość gąsienic zimuje powyżej tych miejsc. Wspomniano też o tym, żeby starać się jak najszybciej po zbiorze plonu pociąć słomę. To wynika właśnie z tego, że po przejeździe kombajnu gąsienice mogą w stresie rozpocząć migrację w dół łodyg. Może się to wiązać z tym, że wgryzą się w te fragmenty, których nie da się ściąć. Jest to szczególnie istotne przy zbiorze kukurydzy na kiszonkę, gdy jak wiadomo pozostają na polu wyższe fragmenty łodyg niż przy zbiorze ziarnowym. Zbiory na kiszonkę też przypadają wcześniej niż na ziarno. Nie warto zatem czekać na pocięcie takiej wysokiej słomy do późnej jesieni, bo część gąsienic, jaka pozostała w tych wysokich łodygach, może zejść do tego czasu jeszcze niżej. Tu jednak trzeba wspomnieć, że akurat w momencie wjazdu sieczkarni zwykle większość gąsienic jest w strefie wokół kolb, które są ścinane i silnie rozdrabniane. Sieczkarnia pełni zatem też rolę mechanicznego zwalczania gąsienic, które wpadną z roślinami do mechanizmu tnącego.
Rozdrabnianie resztek
Jeśli jest możliwość prowadzenia sieczkarni jak najniżej, to warto to robić. Nisko powinno się zwłaszcza kosić kukurydzę ziarnową, która dłużej pozostając na polu, pozwala szkodnikowi dojrzeć i zejść w niższe partie roślin na zimowanie. Tu mechaniczne zwalczanie szkodnika najlepiej robić na dwa sposoby: nisko prowadzić heder kombajnu (jeżeli warunki pola na to pozwalają), a następnie dość szybko wjechać w takie ściernisko maszyną tnącą resztki. Zwykle są to mulczery, choć niektórzy wykorzystują np. różne wały docinające słomę, czy też orkany, glebogryzarki. Mulczery jednak ostatnio mocno zdobywają na popularności stosowania. Warto też wspomnieć, że na rynku dostępne są przystawki do kukurydzy, które na spodzie mają dodatkowe zestawy noży tnących łodygi kukurydzy, zatem pozostawiają jeszcze niższe ściernisko.
Pocięcie resztek na dużym obszarze
Użycie aktywnych maszyn rozdrabniających resztki pożniwne na drobne fragmenty to doskonały sposób na walkę z omacnicą. Można w ten sposób zniszczyć ponad połowę gąsienic, jaka na polu zimuje. Jeżeli inne metody docinania słomy są używane i widać, że dobrze tną lub miażdżą słomę, to ich skuteczność także może być wysoka. Tu jednak dochodzimy do kluczowego problemu, jakim jest skala walki mechanicznej z omacnicą. To, że w danej okolicy tylko na kilku polach się rozdrabnia resztki, niewiele da, jeśli w pobliżu są takie, na których ściernisko jest wysokie, nierozdrobnione i pozostanie takie do wiosny kolejnego roku, albo też gdy resztki kukurydzy bez pocięcia są w całości przyorywane. Omacnica przetrwa w takiej słomie, motyle w kolejnym roku będą migrowały po okolicy (płodność gatunku jest wysoka) i szybko odbudują swoją populację.
Nie odkładać rozdrabniania do wiosny
Dokładne pocięcie resztek na dużym obszarze ma zatem duże znaczenie. Coraz częściej na takie resztki celem lepszego ich rozkładu stosuje się biopreparaty mikrobiologiczne oraz niewielkie ilości azotu wspomagające rozwój bakterii, w tym ich przemieszanie z glebą. Jeżeli słoma jest dobrze rozdrobniona, to na niektórych polach stanowi warstwę ściółki przy siewach w mulcz. Zdarzają się jednak takie sytuacje, że jesienią pogoda się załamuje i wjazd rozdrabniaczy staje się niemożliwy. Nie jest to jeszcze powód do poddania się w walce mechanicznej z omacnicą, gdyż jak pogoda pozwoli, to można to zrobić z końcem zimy i wczesną wiosną. To zawsze lepsze niż pozostawienie resztek w całości. Należy też pamiętać, że nie można stosować żadnych preparatów chemicznych o działaniu owadobójczym na pozostawione resztki pożniwne celem zwalczania zimujących gąsienic.
Pisząc o rozdrabnianiu resztek, poruszamy problem omacnicy, ale to tylko jedna z zalet. Zabieg ten może częściowo ograniczać też inne patogeny zimujące w resztkach roślin. Rozdrabnianie pozwala także na szybszą i lepszą mineralizację słomy kukurydzianej na stanowisku pod wpływem mikro- i makroorganizmów. Ponadto słoma to cenny nawóz organiczny, który już w kolejnym roku będzie uwalniał część składników odżywczych.
Przemyślana strategia walki
Skuteczna ochrona kukurydzy przed omacnicą nigdy nie powinna skupiać się na jednej tylko metodzie. To nie wystarczy przy tak płodnym gatunku. Tu trzeba działać strategicznie, czyli wpierw zapobiegać jego namnażaniu się metodami profilaktycznymi, a gdy to nie wystarczy, to dopiero zwalczać go interwencyjnie. Zresztą tu trzeba zadać sobie proste pytanie – skąd tak wiele jest pól z omacnicą w Polsce? Ponieważ na większości z nich nie zwalcza się jej z powodu trudności technicznych. Te oczywiście można przeskoczyć, ale nie każde gospodarstwo ma możliwość kupienia bądź wypożyczenia opryskiwacza pozwalającego na wjazd w wysoki łan z insektycydem, bądź nie chce stosować z różnych powodów metod biologicznych. Dlatego zdecydowanie powinniśmy wdrożyć zabiegi niszczenia omacnicy jeszcze przed zimą, w przeciwnym wypadku musimy się liczyć z narastającym problemem szkodnika w trakcie wegetacji roślin kukurydzy.
Tekst i zdjęcia: dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. IOR-PIB, TSD w Rzeszowie