Aplikatory do wozów asenizacyjnych
Najczęściej występującym w naszym kraju sposobem rozlewania naturalnych nawozów płynnych jest aplikacja rozbryzgowa. Jednakże przy tej metodzie aplikacji straty azotu mogą sięgać nawet 50 proc. Dlatego pod rozwagę należy wziąć zakup odpowiednich aplikatorów doglebowych. Przy obecnych cenach nawozów sztucznych koszt ich zakupu może się szybko zwrócić.
Straty azotu podczas nawożenia są nieuniknione, ich wielkość jest różna w zależności od warunków atmosferycznych oraz tego, jak szybko nawóz zostanie wymieszany z glebą. Aplikatory doglebowe pozwalają ograniczyć straty azotu nawet o 95 proc., ale stanowią niemały wydatek (od kilkunastu do nawet kilkuset tys. zł). Rolnik powinien indywidualnie skalkulować, czy taki zakup będzie opłacalny w warunkach danego gospodarstwa. Warto również brać pod uwagę, że starając się o dofinansowanie zakupu beczkowozu, musi on być wyposażony w któregoś rodzaju aplikator doglebowy. Najczęściej w podstawowym zestawie wyposażony on jest w najprostszy aplikator z wężami wleczonymi, tak aby spełnione były wymagania pod dofinansowanie. Połączenie 3-metrowego aplikatora z beczką o pojemności przykładowo 16 tys. l jest mało wydajnym rozwiązaniem i tym bardziej warto rozważyć zakup urządzenia dostosowanego do pojemności maszyny.
Ocena wymagań
Trzeba pamiętać także, że sam wóz asenizacyjny ma stosowne do swojej objętości zapotrzebowanie na moc. Dlatego narzędzie w postaci aplikatora winno być dobrane tak, aby w miarę maksymalnie wykorzystać pozostałą rezerwę, a jednocześnie nie dopuścić do przeciążenia ciągnika. Zwłaszcza gdy mowa o pracy w pagórkowatym terenie, gdzie oprócz standardowych wymagań gleby trzeba po prostu brać poprawkę na pochyłości terenu.
Decydując się na dany aplikator, warto sprawdzić, jakiego sposobu zawieszenia na maszynie on wymaga. Wyróżnia się dwa podstawowe rodzaje stosowane przez większość producentów: czteropunktowy i trzypunktowy, który przypomina ten znany z ciągników rolniczych. Tak jak w przypadku dużych kultywatorów, znajdziemy także rozwiązania zaczepiane za beczkowozem (zazwyczaj ponad 6 metrów szerokości roboczej). Należy jednak pamiętać, że wówczas trójczłonowy zestaw staje się dość długi i trudny w manewrowaniu, a zatem niepolecany na małe areały. Do wad takich konstrukcji należy słabsze dociążenie narzędzia, co przekłada się na mniejsze zagłębienie.
Rodzaje aplikatorów
Producenci zazwyczaj udostępniają kilka rodzajów aplikatorów. W przypadku, kiedy w gospodarstwie przewagę stanowią grunty orne, warto zwrócić uwagę na aplikatory kultywatorowe, w których poprowadzona z rozdzielacza rurka ma ujście zaraz za jego zębem. Dzięki temu nawóz w całości aplikowany jest doglebowo, minimalizując tym samym straty azotu i redukując odór. Podobnie działają aplikatory talerzowe z elementami roboczymi ustawionymi pod kątem, jak w kompaktowej bronie talerzowej. Jednakże tego typu rozwiązania mogą dość znacznie zwiększać zapotrzebowanie na siłę pociągową i wymagać dużo większego ciągnika, niż ten potrzebny do obsługi dotychczasowego zestawu z łyżką rozlewową.
Jeżeli w gospodarstwie dominują użytki zielone, to najbardziej popularne są dwa rozwiązania. Pierwszym z nich są aplikatory talerzowe z talerzami pracującymi równolegle do kierunku jazdy. W tym przypadku talerz nacina rowek, w który aplikowana jest gnojowica. Niekiedy producenci stosują rolki zamykające rowek, aby jeszcze skuteczniej ograniczyć straty cennych składników. Co istotne, tego typu aplikatory są uniwersalne, ponieważ równie skutecznie poradzą sobie z nawożeniem ściernisk czy nieużytków. Kolejnym sposobem jest wykorzystanie aplikatorów płozowych, których elementy robocze przypominają nieco redlice siewników zbożowych. Rozchylają rośliny i tworzą niewielką bruzdę, do której aplikowany jest nawóz. Rozwiązanie to nie jest tak skuteczne w kontekście ograniczania ubytku azotu, jak w przypadku typowych aplikatorów doglebowych (kultywatorowe i talerzowe). Zmniejsza bowiem straty do ok. 60 proc., ale ma też swoje zalety, do których zalicza się uniwersalność w zastosowaniach, niższa cena w stosunku do typowych aplikatorów doglebowych oraz niewielkie zapotrzebowanie na moc. Wariantem tego rozwiązania jest również opcja z wężami wleczonymi bez redlic nacinających, która przy dużej szerokości roboczej powinna kosztować odpowiednio mniej od wersji z redlicami nacinającymi. W znacznej mierze uzależnione jest to od producenta, u którego dane rozwiązanie zostanie wybrane.
Karol Wieteska